Saturday, March 26, 2011
Foto Magazine/ cover andArticle on Simon Procter in Foto Magazine (polish)no translation
Simon Procter
Woli Canona od Nikona i uważa, że najważniejszą rzeczą dla fotografa nie jest aparat fotograficzny, tylko umiejętność stworzenia własnej metody.
W 2010 roku na francuskich targach sztuki Art Paris, gale- ria Taiss wystawiła między innymi fotografie Simona Proctera. Podczas trwania imprezy, artysta własnoręcznie retuszował swą wielkoformatową pracę z serii, The Daystar Project. Ukazywała ona skrzydlatego młodzieńca, stojącego na tle skłębionych, si- nych chmur. Dookoła widniały uchwycone w ekspresyjnym ru- chu, fruwające postacie. Inne zdjęcia prezentowały spadające z bladoniebieskiego nieba dziewczyny w lekkich, wymyślnych kreacjach oraz portrety powabnych kobiet o mocno rozwianych włosach zestawione z purpurową i białą draperią sukien. Wpro- wadzone do obrazów barwy oraz kompozycje pozujących figur sugerowały inspiracje barokowym malarstwem. Eksponowane prace emanowały sztucznym, przerysowanym, dekadenckim przepychem. A przedstawione na nich parady modeli, przypo- minały swą atmosferą dandysowatych bohaterów z filmów Fel- liniego. Mimo precyzji wykonania oraz wyraźnego zamiłowania
do detalu, bardzo indywidualne, unikatowe fotografie Proctera wywierały na mnie raczej eklektyczne wrażenie.
Brytyjczyk, Simon Procter dorastał w latach 80. w małej prze- mysłowej wiosce górniczej na północy Anglii. Od najmłodszych lat pragnął robić zdjęcia.”W przeszłości fotografia była elitarnym zajęciem przeznaczonym głównie dla bogatych. Wymagała spe- cjalnego, drogiego sprzętu, poza tym rozwinięcie filmu też sporo kosztowało. Pierwszą kamerę, staromodny, wielki grat, kupiłem w e-bayu. Nie mogłem uwierzyć, że należy do mnie. Niedoce- nionym aspektem rewolucji cyfrowej jest fakt łatwego tworzenia obrazów.” mówił Procter. Artysta studiował malarstwo oraz rzeź- bę. Początkowo poświęcił swój czas malowaniu. Pod koniec lat 90. przyjechał do Paryża, gdzie wykonywał wiele dorywczych zajęć. A w wolnych chwilach eksperymentował twórczo.
Nigdy nie uważał siebie wyłącznie za fotografa, raczej za multimedialnego twórcę. Dysponując bogatym zasobem umie-
wwystawy
Simon Procter
jętności i wiedzy, również z dziedziny historii sztuki i fotografii, poszukiwał indywidualnego, wizualnego języka. W konsekwencji czego opracował metodę polegającą na unikalnej syntezie kla- sycznego malarstwa i fotografii mody. Oglądając ciekawe, jedyne w swoim rodzaju prace Simona Protcera, odnosimy wrażenie, że powstały one pod wpływem starych mistrzów włoskiego rene- sansu albo barokowego malarstwa. Jednak zdaniem artysty, na kształt jego twórczości, wpłynął przede wszystkim, ilustrujący dramatyczne, religijne i biblijne sceny, francuski grawer z XVIII wieku, Gustave Dore. Także produkujący ogromne, apokaliptycz- ne płótna, angielski malarz, John Marin.
Fotograficzna kariera Simona Proctera zacząła się zupełnie przypadkowo. Pewnego razu przebywając w Nowym Jorku po- znał założycieli słynnego zespołu New York Visionaire Jame- sa Kaliardosa i Stephena Gana. Powierzyli mu oni ryzykowne zadanie wykonania dla potrzeb Christiana Diora, ogromnego, przykrywającego elewację domu 100 metrowego zdjęcia. Na szczęście to pierwsze zlecenie z dziedziny fotografii mody wy- padło znakomicie, w efekcie czego Procter otrzymał kolejne zamówienia oraz oferty publikacji w „V Magazine“, „Harper‘s Bazaar“. Następnie dostał sfinansowaną przez Armani i Prada wystawę w Colette. Wkrótce też odebrał prestiżową umowę
Korespondencja z Berlina Alexandra Hołownia
Zdjęcia pochodzą z archiwum Simona Proctera.
z nowojorską agenturą dla fotografów: Jed Root Talent Agency. Oryginalne obrazy Proctera przyciągnęły uwagę zarówno twór- ców Haute Couture jak i projektantów: Karla Lagerfelda i Johna Galliano.
Nikt przed nim nie fotografował mody w tak szczególny, mi- styczno-operowy sposób. „Sukces mojej pierwszej sesji zatytu- łowanej Red Dragon spowodował, że postanowiłem zostać foto- grafem fashion. Dużym doświadczeniem była dla mnie zlecona przez Galliano dla amerykańskiego wydania „Harper’s”, wspólna sesja wraz z Nicolą Formenchetti. Poza tym do dziś jestem pod wrażeniem Karla Lagerfelda. Pracowałem z nim i 10 modelkami w zwariowanej nowojorskiej lokalizacji. Karl bardzo mi poma- gał. Był wspaniałym przyjacielem. Gdy kończyliśmy zdjęcia na Time Square, oglądało nas tak wielu ludzi, że musiano wstrzymać uliczny ruch.”, wspominał Simon Procter.
Obecnie zamieszkały na przemian w Nowym Jorku i Paryżu, należy do nowej fali współczesnych twórców, potrafiących zna- komicie połączyć fotografię artystyczną i użytkowo-reklamową. A po uczestnictwie w Art Basel w 2008 roku, jego obrazy zostały zakupione przez, Muzeum Sztuki Współczesnej w Bostonie oraz powędrowały do zbiorów sztuki wielkich renomowanych firm, jak: Nokia, Adidas, Nike, L’Oréal Paris, Hotel Marriot, bank BNP. „Jestem bardzo szczęśliwy, że moje fotografie zostały zakupione przez kolekcjonerów, gdyż daje mi to wolność realizowania wła- snych projektów. Obecnie pracuję nad nowymi gigantycznymi płótnami, stanowiącymi mieszankę malarstwa i fotografii, kto wie dokąd to zaprowadzi.”
Alexandra Hołownia